Zależy jakiej firmy masz silnik. Ja latam na yamaha pw-x na płaskim i twardym podłożu utrzymasz jazdę bez wspomagania na 15-20 km/h pod górkę czuć masę 24 kg jest 5 trybów , eco+ to wręcz minimalne wspomaganie i można „męczyć” łydki za to Bielsko biała w tym roku na elektryku to poczwórny Fun Wyświetlacz w rowerze elektrycznym. To on stanowi centrum dowodzenia rowerem elektrycznym. Kontroler steruje pracą silnika oraz nadzoruje przesył energii z baterii do silnika. To właśnie dzięki niemu - również w rowerach - mamy do czynienia z systemem wspomagania jazdy. fot. Adobe Stock. Jak wygląda jazda na rowerze elektrycznym? Mówimy o rowerze elektrycznym, czyli takim, w którym silnik służy do wspomagania pedałowania, a nie jazdy bez kręcenia nogami (nie zajmujemy się mocnymi elektrykami, samojeżdżącymi, czyli de facto motorami elektrycznymi). Mówimy o napędzie centralnym, a nie silniku w kole. Jazda rowerem elektrycznym bez wspomagania. Z wyczerpaną baterią również można jechać, tak samo jak tradycyjnym rowerem. Jedyne, na co należy zwrócić uwagę, to fakt że elektryk jest cięższy niż tradycyjny rower wspomagany siłą mięśni, więc trzeba włożyć trochę więcej energii by się rozpędzić lub wjechać pod górę. Jazda na rowerze elektrycznym wymaga kilku technik i środków ostrożności. Po pierwsze, upewnij się, że opony są odpowiednio napompowane. Nieprawidłowe ciśnienie w oponach utrudnia szybką jazdę i zwiększa wysiłek wkładany w pedałowanie. Zalecane ciśnienie w oponach dla e-bike’a wynosi od dwóch do 2,4 bara (30 do 40 psi). Jazda rowerem to inna perspektywa i co ważne, możesz odpocząć od ruchliwych i głośnych tras, którymi dotychczas się poruszałeś. E -rower daje nam poczucie pewności, że nawet jeśli nie jeździłeś systematycznie na rowerze, dojedziesz do celu i lepiej odpoczniesz poruszając się po szlakach rowerowych w Polsce i Europie a tych tUfzT. Od lat jeżdżę do pracy na rowerze i od lat na tej samej trasie korzystam również z samochodu. Rower w moim przypadku nie sprawdza się jednak na co dzień i nie jest to tylko kwestia pogody. Warszawa jest rozległa, a moja trasa z północnych rogatek miasta do Mordoru na Służewcu to równe 26 km. W obie strony robi się ponad 50 km. Pierwszego dnia jest super. Drugiego dnia jest gorzej. Trzeciego i czwartego dnia potrzebuję przerwy na regenerację, więc wsiadam do samochodu. To dlatego, że aby przejechać 26 km przez miasto w sensownym czasie, trzeba mocno naciskać, szarpać się od świateł do świateł. Najlepiej przebrać się "w śliskie", a po przyjeździe do pracy wziąć prysznic. A gdyby tak nie przebierać się, jechać na spokojnie, bo ze wspomaganiem? Gdyby tak skończyć z bezsensownym przepalaniem drogiego paliwa w mieście? Gdyby na zwykłym rowerze jeździć tylko sportowo w weekend? Zróbmy test roweru elektrycznego! Kilka dni po kolejnym zatankowaniu samochodu za 500 zł odbieram w salonie marki Giant na Powiślu rower elektryczny, który w najbliższych dniach zastąpi mi samochód. Instruktaż jest prosty: tu się włącza napęd wspomagający, tu jest ładowarka, tu jest gniazdo do ładowania. Rower elektryczny, poza tym, że ma akumulator i silnik, to po prostu rower. Ma taką samą przerzutkę jak jego standardowy odpowiednik. Takie same hamulce. Aby jechał, trzeba naciskać na pedały. Dzień pierwszy: jadę "na oparach" Całkiem nowy rower najwyraźniej dotarł do sklepu na krótko przede mną. Gdy na niego wsiadam, poziom naładowania akumulatora to zaledwie 16 proc. Zapomniałem uprzedzić ekipę, że do domu mam 23 km... Według producenta Giant Explore E+ 2 na pełnym akumulatorze w idealnych warunkach przejeżdża do 180 km, w ekstremalnych 55 km, a w dobrych – 110 km. Idealne warunki (płaski teren, płynna jazda, wiatr w plecy) w praktyce nie występują. Przy założeniu, że realny zasięg na pełnej baterii to 100 km, 16 proc. nie ma prawa mi wystarczyć. Mimo to ruszam. Warto wspomnieć, że poziom wspomagania w nowoczesnym rowerze elektrycznym jest regulowany. Im większe "doładowanie", tym niższy zasięg. Na początek wybieram tryb w pełni automatyczny: w tym trybie sterownik roweru tak dozuje wsparcie, aby użytkownik miał wrażenie jazdy na normalnym rowerze. Im mocniej naciskasz na pedał, tym bardziej silnik pomaga, naciskasz lekko – rower przyspiesza prawie tak, jak zwykły. Ten tryb jest dość ekonomiczny. Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat Po naładowaniu baterii komputer szacuje zasięg roweru w trybie automatycznego wspomagania na prawie 120 km Kodeks drogowy: wspomaganie tylko do 25 km/h Tu ważna uwaga: polskie przepisy (typowe dla krajów UE) mówią, że rower może mieć silnik o mocy do 250 W, zaś wspomaganie może działać tylko do prędkości 25 km/h. Przy 25 km/h następuje odcięcie wspomagania. Możesz jechać szybciej, ale wtedy napędzasz rower w stu procentach siłą mięśni. Owszem, ludzie zdejmują z rowerów blokady elektroniczne i wówczas wspomaganie działa do ok. 35-40 km/h, ale to nielegalne, średnio bezpieczne i – przede wszystkim – uciążliwe dla innych użytkowników dróg rowerowych. O "wynalazkach" będzie dalej. Tymczasem naciskam na pedał, a mój elektryczny Giant wyrywa się do przodu. Po krótkiej chwili przekraczam 25 km/h, a żwawe przyspieszenie zanika. Jadę 27-28 km/h jakby nigdy nic, zupełnie jak na zwykłym rowerze turystycznym. Widzę, że w taki sposób może i z elektrycznego wspomagania specjalnie nie skorzystam, ale przynajmniej prądu mi nie zabraknie. Po drodze mam kilka zatrzymań na światłach i czuję, że jednak przy każdym rozpędzaniu się silnik daje solidnego "kopa". Powyżej 25 km/h wspomaganie zawsze zanika, ale jako że zawsze oszczędzam trochę energii na starcie, potem bez trudu pedałuję, jadąc z prędkością nieco powyżej "odcięcia". Zjeżdżam nad Wisłę i teraz mam wiatr prosto w twarz. Staram się oszczędzać prąd, żeby poczuć, jak rower ciągnie pod górę – większy podjazd mam dopiero na kilometr przed końcem trasy. Nie mogę ścierpieć, że jakaś dziewczyna na kolarce jedzie szybciej ode mnie. Dociskam, dociskam, masa roweru robi jednak swoje i jest jak zwykle: troszkę się "gotuję". Bardzo sprawnie, ale jednak spocony dojeżdżam do domu, prąd kończy mi się na szczycie górki. Wniosek z dnia pierwszego: jeśli chcesz skatować się na rowerze, legalne wspomaganie elektryczne ci w tym nie przeszkodzi. Dzień drugi: rowerem na zakupy Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat Dwie łatwo wypinane torby mocowane do bagażnika załatwiają temat zakupów z użyciem roweru Odkrywam, że w pilocie do wyboru trybu wspomagania jest gniazdo USB-C do ładowania telefonu. Super! Montuję na kierownicy uchwyt do telefonu, będę jeździć po mieście, korzystając bez ograniczeń z Google Mapsów. Montuję koszyk na bidon, bo jednak rower elektryczny to wciąż rower. Koryguję ustawienie siodła – musi być wysoko jak w zwykłym rowerze. Ładuję akumulator. Nawiasem mówiąc, można go ładować na dwa sposoby: albo podłączając wtyczkę ładowarki do gniazda w ramie, albo wyciągając baterię z ramy i podłączając ładowarkę bezpośrednio do niej. Wygodniej jest baterii nie wyjmować, ale ktoś dobrze wymyślił, że np. po przyjeździe do pracy rower zostawiasz w garażu podziemnym, a baterię – jeśli prąd się kończy – zabierasz na górę i ładujesz pod biurkiem. Dopasowuję do bagażnika dwie łatwo wypinane sakwy. Śmiało można jechać do sklepu, bez problemu zmieszczą się w nich spore zakupy. Elektryk sam w sobie jest dość ciężki, ma ramę raczej sztywną, dołożenie 20 kg ładunku nie robi na nim żadnego wrażenia. Z mojej "prawie wsi" do większego sklepu mam 5 km. W zaistniałej sytuacji nie widzę powodu, by odpalać diesla. Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat Najwygodniej rower ładuje się bez wyjmowania baterii z ramy. W ciągu kilku godzin ładowania akumulator gromadzi energię na przejazd nieco ponad 100 km Ile waży rower elektryczny i co z tego wynika? Giant Explore E+ 2 waży ok. 25 kg, co jak na elektryka jest wartością przeciętną, na zwykły rower to jednak już dużo. Wyższy model (Giant Explore E+ 1) jest nawet cięższy, bo ma większy akumulator. Masy elektryka podczas jazdy w ogóle nie czuć, jest ona natomiast problemem, gdy rower trzeba gdzieś wciągnąć, przenieść, wepchnąć. Dlatego wspomaganie elektryczne ma opcję "pomoc w pchaniu" – silnik pomaga prowadzić rower do prędkości 6 km/h, np. pod stromą górkę. Rowery elektryczne (te legalne) ważą zwykle nie więcej niż 30 kg. Powyżej tej granicy pojawiają się problemy z transportem, np. nośnością bagażników samochodowych montowanych na haku holowniczym. Dzień trzeci: wyprawa rodzinna Poza krótkim wypadem do sklepu namawiam żonę na wycieczkę przez las. Ona na elektryku – specjalnie wziąłem do testu mniejszy rozmiar, aby móc się podzielić. Trasa wiedzie piaszczystą, nierówną drogą, miejscami pod górę, tam zawsze czekam na żonę, która musi podprowadzać rower. Ale nie tym razem! Jedzie jak nigdy, praktycznie nie zwalnia na podjeździe. Twierdzi, że resorowanie i przyczepność są znakomite. Fakt, że Giant Explore E+ 2 ma opony szutrowe o szerokości 45 mm, to na mazowieckie piachy, zwłaszcza przy wspomaganiu, wystarcza z nawiązką. O ile ja sam dotąd nie odczułem jakiegoś rewolucyjnego wsparcia, które zapewnia napęd pomocniczy w rowerze, to widzę, że to jednak działa. I to jak! Jedziemy dwa razy szybciej niż zwykle, momentami muszę mocno dociskać, by nie zostać w tyle. Żona na elektryku mi nie ucieknie, ale tempo utrzymuje wyjątkowe i nabiera chęci na dłuższą trasę. – "Może przejedziemy się do Serocka?" Wniosek z dnia trzeciego: im trudniejsze warunki, im słabszy zawodnik, tym większa korzyść z elektrycznego wspomagania w rowerze. Zwłaszcza tak to działa na podjazdach. Oto wytłumaczenie niezwykłej wręcz popularności elektrycznych rowerów w górskich kurortach. Dzień czwarty: samochód znów odpocznie Żona wybiera się na bazarek. – "Mam wziąć samochód czy jechać rowerem elektrycznym?" Pewnie, że rowerem! Tym samym już po raz drugi rower zastąpił samochód, sprawił, że nie opłacało się (a może nie chciało się?) uruchamiać samochodu. Nie chodzi już nawet o te półtora litra paliwa, na rowerze jest po prostu przyjemniej i nie trzeba manewrować po parkingu. Tego dnia jeszcze ja załatwiam sprawę na rowerze. Mógłbym na zwykłym, ale skoro jest elektryk… Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat Giant Explore E+ 2 w rozmiarze M ma dość nisko poprowadzoną górną rurę ramy – może służyć i jako rower męski, i jako damski. Inna rzecz, że np. Holendrzy kupują obecnie głównie typowe damki, uznając je za wygodniejsze Wniosek z dnia czwartego: jeśli chodzi o moją żonę, rower przyjął się w stu procentach. Niby jest wyrzut sumienia, że człowiek się nie męczy w pełnym zakresie, ale decyzja o porzuceniu samochodu przychodzi łatwiej niż gdy alternatywą jest zwykły jednoślad. Dzień piąty: przerwa Uważam, że jazdę na rowerze elektrycznym, jeśli chce się zachować wysoką formę, warto suplementować… jazdą na zwykłym rowerze. Nawet jeśli elektryk nie jest w żaden sposób "odblokowany" i nie jest w praktyce motorowerem, to jednak zwłaszcza pod górkę zdejmuje z rowerzysty dużo presji. To też są zupełnie inne wrażenia z jazdy: na elektryku zwiedzasz, a na karbonowej szosie w grupie kilku osób przejeżdżasz 80 km w 2,5 godziny. Dziś właśnie taki przejazd na szosie. W tym miejscu warto wyjaśnić, że – zgodnie z polskim (i nie tylko polskim) prawem rower ze wspomaganiem elektrycznym pozostaje rowerem, gdy jego napęd pomocniczy jest uruchamiany naciskiem na pedały. Nie ma zatem znaczenia, czy silnik jest zabudowany w piaście czy umieszczony centralnie w okolicach suportu, ale ma znaczenie, czy rower ma manetkę gazu czy też nie. Jeśli ma manetkę gazu, nie jest formalnie rowerem. "Legalne" rowery elektryczne sprzedawane w sklepach mają bez wyjątku napęd sterowany automatycznie naciskiem na pedały, a ich silniki mają moc do 250 W, w praktyce dokładnie tyle. Elektryczne rowery-samoróbki: czy to jeszcze rowery? Zamiast kupować gotowy rower ze wspomaganiem, wielu ludzi kupuje zestawy do konwersji zwykłych rowerów na elektryczne. Na Aliexpress jest tego pełno, przy czym większość amatorów takiego sprzętu "nie bierze jeńców" i wybiera zestawy o mocy 500-1000 W. Choć moc maksymalna jest w tym przypadku nieco myląca, ważniejszy jest moment obrotowy (z 250 W producenci wyciskają od 40 do 90 Nm), to jednak samoróbki bywają szybsze niż legalne elektryki. To dlatego, że zwykle nie mają elektronicznej blokady. No i nie trzeba w ogóle pedałować, tzn. można pedałować, ale nie trzeba: w przypadku większości takich konstrukcji wystarczy docisnąć manetkę przyspieszenia i "rower" jedzie niczym motocykl. Oczywiście jazda na prądzie 40-50 km/h oznacza, że albo zasięg mamy mizerny, albo mamy dużą i ciężką baterię (waży np. 10 kg). Oczywiście, taki pojazd w niczym, poza wyglądem, nie przypomina roweru. Nie daje poczucia jazdy rowerem, ciężko pedałuje się na nim, gdy skończy się prąd, a jego jedyny sens polega na tym, że jego użytkownik nielegalnie korzysta z dróg rowerowych i chodników. To trochę bez sensu i – gdy komuś zrobimy krzywdę – kłopoty są murowane! Chcesz mieć motorower? To sobie kup motorower i korzystaj z jezdni! Co ciekawe, rowery elektryczne jeżdżące do 45 km/h są w wielu krajach dopuszczone do ruchu na prawach motoroweru, ale trzeba mieć jakieś prawo jazdy, ubezpieczenie, tablicę rejestracyjną, no i nie jeździ się po tych samych drogach co rowerzyści i wrotkarze. Polski Kodeks drogowy udaje, że takie pojazdy nie istnieją. Dzień szósty – jadę do pracy Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat 26 km przez miasto pokonuję, nie spiesząc się przesadnie, w ok. godzinę i 10 minut. Przejechanie 26 km, z czego mniej więcej połowa drogi prowadzi przez miasto, na rowerze elektrycznym zajmuje mi godzinę i 10 minut. Mój rekord trasy to 58 minut – oczywiście na szybkim rowerze wyścigowym, z wiatrem i... trochę bez sensu. To nie jest całkiem bezpieczne i co najmniej dwa razy się o tym przekonałem. Obecnie na elektryku jadę ok. godzinę i 10 minut, tyle samo zajmuje mi dojazd na zwykłym rowerze turystycznym. Tyle że – to trzeba przyznać – na elektrycznym jednak mogę jechać bez przebierania się, bo po dotarciu do celu nie ociekam potem. Nawet jeśli cały czas jadę nieco powyżej prędkości wspomagania, to we wszystkich startach spod świateł i we wszystkich podjazdach w praktyce wyręcza mnie silnik. To pomaga i mógłbym to powtarzać prawie codziennie. Przy średnim poziomie wspomagania na trasie zużywam 22 proc. baterii. Na styk na jednym ładowaniu mógłbym pojechać do pracy i wrócić dwa razy, jednak lepiej po powrocie z pracy podłączyć rower do ładowarki. Co do prędkości maksymalnej, to zjeżdżając z ul. Książęcej osiągam 48 km/h. Przełożenia pozwalają na to, by jechać jeszcze odrobinę szybciej, ale elektryk ma, moim zdaniem, ciut za miękkie zawieszenie do takich zjazdów, nie mam odwagi. Foto: Maciej Brzeziński / Auto Świat Na zjazdach można bez problemu przyspieszać znacznie powyżej limitu wspomagania Drogi rowerowe w polskich miastach to masakra! Warszawskie drogi dla rowerów w wielu miejscach zaprojektowane są wręcz skandalicznie. Nie chodzi już nawet o konieczność przejeżdżania z jednej strony drogi na drugą i że nagle urywają się pośrodku chodnika. Największym problemem jest to, że drogi dla rowerów biegną tuż przy jezdni. Narzekają kierowcy aut, bo skręcając w prawo, w ostatniej chwili widzą, że nadjeżdża rowerzysta; kierowcy furgonów w ogóle nie widzą, że ktoś jedzie tuż za nimi na rowerze, skręcają bez zwalniania albo stają, bojąc się ruszyć. O nieszczęście łatwo. Gdyby tak odsunąć drogi dla rowerów choćby o 20 metrów od jezdni, żeby po skręcie najpierw było przejście dla pieszych, a potem przejazd dla rowerów – wtedy kierowcy najpierw by skręcali, a potem mogli się spokojnie rozejrzeć, czy ktoś nie nadjeżdża rowerem… Dzień siódmy – czy na rowerze elektrycznym można jeździć w deszczu? 26 km to nie jest komfortowy dystans, aby dojeżdżać rowerem, ale da się. Godzina i 10 minut w jedną stronę to dużo, ale jadąc w godzinach szczytu z Białołęki do Mordoru samochodem jedzie się tak samo długo. W samochodzie człowiek stoi w korku i gryzie palce z wściekłości. Na rowerze można wręcz mówić o odpoczynku. Można i zmoknąć, o czym przekonałem się dnia siódmego – do suchej nitki! I od razu mamy odpowiedź na pytanie: czy rower elektryczny nie boi się deszczu? Zdecydowanie się nie boi – nie wolno go natomiast myć myjką ciśnieniową i zanurzać w rzece na taką głębokość, że mógłby się zalać silnik. Silnik, obudowa baterii i wszystko inne są "chlapoodporne", co nie znaczy, że wodoszczelne. Rower elektryczny to wciąż rower! Jeśli zastanawiacie się nad rowerem elektrycznym, ale macie wyrzuty sumienia, że całkiem stracicie formę, to uspokajam: to wciąż rower. Nie jest to rower wyczynowy, ale rower. Podczas spokojnej przejażdżki na dystansie 26 km mój zegarek monitorujący tętno automatycznie wykrywa aktywność (tętno powyżej 130) i "zalicza" ok. 50 minut jako "przećwiczone". Jednego dnia na rowerze elektrycznym zaliczam więc 100 minut, podczas gdy norma WHO mówi, że minimum aktywności dla zdrowego człowieka to trzy razy po 30 minut w tygodniu. Zwłaszcza jeśli rower elektryczny miałby być alternatywą dla samochodu – polecam! Reasumując… Z elektryka jestem zadowolony i coraz poważniej rozważam taką opcję, że w garażu pojawi się jeden taki jednoślad – we w miarę uniwersalnym rozmiarze, nie do sportu, a jako zwykły środek transportu dla wszystkich domowników. Przez pierwszy tydzień elektryk przejechał u mnie blisko 200 km – to już coś! O rowerze elektrycznym warto myśleć poważnie nie tylko ze względu na ceny paliwa, tym bardziej, że to chyba jest właśnie komunikacyjna przyszłość w miastach. 2-tonowe samochody na prąd wyposażone w pakiet baterii o masie pół tony nie sprawdzą się jako środek transportu dla jednej osoby. Widać to już dziś, gdy producenci podnoszą ich ceny kilka razy w roku. Brakuje aluminium, litu, stali, półprzewodników. Dla porównania rower elektryczny waży 25 kg (kilkadziesiąt razy mniej niż samochód), a jego bateria 4,5 kg, czyli 100 razy mniej niż akumulator trakcyjny w aucie. Jest różnica? Tyle, że rowery na prąd to nie są tanie rzeczy. Oficjalna cena testowanego Gianta to 14 tys. 999 zł, choć pojawiają się promocje. Najtańsze gotowe elektryki kosztują ok. 5 tys. zł, ale to tak naprawdę fabryczne konwersje zwykłych rowerów na elektryczne. Za 9-10 tys. zł kupimy elektryka z ładnie zabudowaną baterią, ale wciąż na podstawowym osprzęcie i z niewielkim zasięgiem. Nie brakuje rowerów wyraźnie droższych, nawet po 40 tys. zł i więcej. Co do najtańszych opcji, to niektóre mają sens (np. mają niedużą baterię, niewielki zasięg, proste wzornictwo, cały rower jest lekki), niemniej są one umiarkowanie uniwersalne. Co warto wiedzieć o rowerze elektrycznym? Na rowerze elektrycznym może jeździć każdy, kto ma kartę rowerową albo skończył 18 lat Na rowerze elektrycznym jeździ się po tych samych drogach co zwykłym rowerem, obowiązują nas te same przepisy, te same prawa i obowiązki Rower elektryczny to nie jest motorower – aby jechać, trzeba naciskać na pedały Nie jest prawdą, że maksymalna dozwolona prędkość dla roweru elektrycznego to 25 km/h. Jest ona taka sama jak dla innych pojazdów – w mieście z reguły 50 km/h. Na rowerze elektrycznym można więc jechać szybciej niż 25 km/h, ale silą własnych mięśni albo grawitacji, gdy jedziemy z górki Im słabszy "zawodnik", tym większe wsparcie zapewni mu napęd wspomagający w rowerze Im bardziej górzysty teren, tym bardziej pomocny okazuje się silnik elektryczny Siłę wspomagania w rowerze elektrycznym można regulować, niezależnie jednak od wybranego trybu wspomaganie wyłącza się ono po osiągnięciu 25 km/h Rower ładuje się za pomocą specjalnej ładowarki z domowego gniazdka Pojemność baterii roweru elektrycznego jest sto razy mniejsza niż pojemność akumulatora e-auta. Realny zasięg testowanego roweru elektrycznego to ok. 120 km – to trzy razy mniej niż zasięg dobrego samochodu na prąd Rowerem elektrycznym można jeździć w deszczu, choć jest to tak samo nieprzyjemne jak na zwykłym rowerze. Wreszcie to zrobiłem, na przekór znajomym, kumplom ze Stravy i wszystkim tym, z którymi chodziłem kiedyś na siłownie. Żałuje tylko jednego — zrobiłem to o kilka dobrych lat za późno. Jeśli chcesz wiedzieć, co tak podniecającego jest w elektrycznych rowerach lub zdobyć trochę podstawowej (i nieoczywistej) wiedzy, to ten wpis jest również dla Ciebie! Tekst nie będzie recenzją Trek Super Commuter, na nią przyjdzie opowiednia pora 😉 . Z natury jestem leniwy, chociaż mocno z tym walczę. Sporo jezdzę na rowerze. Do pracy i dla przyjemności. Miałem marzenie – jezdzić na nim przez okrągły rok. W zimie i deszczu też. Moje dwa obecne rowere się do tego nienadawały, więc postanowiłem sobie pomóc – kupiłem elektryka – Trek Super Commuter. Bardzo żałuje, że tyle z tym zwlekałem, bo jazda na nim to sporo emocji. Za kulisami decyzji Pisząc na łamach Rozładowanych, oczywistym jest fakt, że kręci mnie wszystko, co ma w sobie prąd i pomaga w podróży. Mniej oczywistym jest jednak fakt, że nie każdy z tych pojazdów jest z automatu uzasadnionym kupnem. Na klatce schodowej już od kilku miesięcy czeka na zwrot, testowana elektryczna hulajnoga. Po testach wskoczyłem na nią jedynie dwa razy. Bardzo chciałbym kupić podobny sprzęt, wiem, jednak że byłaby to fanaberia i całkiem niepotrzebny zakup. Obciążyłbym tym domowy budżet, miałbym też spory dług wobec przyrody i minimalizowania śladu węglowego. Jak go spłacić pisałem w tym artykule. Od lat jeździłem na rowerze do pracy. Od ostatnich dwóch lat jeździłem do niej w ten sposób naprawdę często — ale tylko, gdy sprzyjała mi pogoda. Nie można było mnie nazwać „commuterem”, bo byłem poprostu zbyt wygodny. Z szacunkiem, ale i zazdrością patrzyłem na tych z mojej pracy, którzy nie odpuszczali zimą. Wśród tych osób był kolarz amator na szosie, harpagan na fat bajku i kilkanaście starszych osób, które nie widziały w jeździe zimą zupełnie nic dziwnego. Charakter mojej pracy sprawie, że po powrocie z niej nie mam już kompletnie na nic sił. Czasami na myśl, że muszę dojechać jeszcze do domu, aż mnie mdliło. Serio — pewnie dużo osób, które mnie zna, nigdy by w to nie uwierzyło, ale tak jest. Miałem dotychczas dwa rowery. Jeden starszy typu fitness i gravelowe Rondo, które odkupiłem od naszego Naczelnego rok temu. Mój fitnesowy staruszek prosił się o wymianę. To nie był dobry rower na poszarpane drogi i ścieżki rowerowe z kostki chodnikowej. Gravel, również nie był dobrym wyborem na rower commutera. Ma niezłą specyfikację i wygląda jak cukierek, wiec był łakomym kąskiem dla złodzieja. Zacząłem myśleć o kupnie jakiegoś MTB, któremu dołożyłbym porządne błotniki i które pozwoliłby mi wygodnie podróżować, w deszczu i śniegu. Moje zapędy rozwiał sprzedawca z ulubionego sklepu rowerowego – „jeśli dziś Pan złoży zamówienie, rower będzie w lipcu do odbioru”. Byłem w szoku, mimo że znałem sytuacje na rynku. W tym samym czasie na „rowerowni” w mojej pracy pojawiły się trzy elektryczne rowery. W tym jedna piękna Sparta D-Burst. W mojej głowie już wcześniej pojawiła się myśl o używanym elektryku. Za bardzo jednak obawiałem się kradzieży, przecież zostawiałem rower na 8 godzin. Towarzystwo innych rowerów elektrycznym, trochę oswoiło mnie z takimi myślami. Decyzja zapadła jakieś dwa tygodnie temu. Wiedziałem, czego potrzebuję. Wiedziałem też, na co mogę sobie pozwolić. Najtrudniejsze okazało się znalezienie właściwego modelu. Padło na Trek Super Commuter w wersji +9. W portalach ogłoszeniowych były 4 oferty. Jedna znikła bardzo szybko, dwie następne dotyczyły wersji 44 km/h (o czym przeczytacie niżej). Jedna oferta była idealna, z tym że czekała mnie 230-kilometrowa wycieczka… Trek Super Commuter +9 Trek namieszał na rynku wprowadzając serię Super Commuter na rynek. Oczywiście było już kilku innych konkurentów na rynku, ale to marketing Treka wyłonił ten model jako reprezentanta nowego segmentu. Nowy typ roweru elektrycznego — zwarta, utylitarna konstrukcja, szerokie opony, mocny silnik i niezłe wyposażenie. Pojazd, który miał w mieście zastąpić samochód. Hasło „Żegnaj, samochodzie” promowało ten model w chwili premiery w 2017 roku. Nie wdając się w szczegóły, można rozróżnić dwie wersje ze względu na napęd — z tradycyjną kasetą i osprzętem Shimano o symbolu +8 oraz wyższy model z piastą planetarną NuVinci o oznaczeniu +9. Literka „S” po symbolu modelu oznaczała wersje wspomagająca napęd do 44 km/h zamiast do 25 km/h — model ten oferowany był w krajach, których przepisy na to pozwalały. Można było go jednak czasem spotkać w polskich sklepach. Model, który udało mi się kupić to ten wyższy +9 z napędem legalnym w naszym kraju, czyli tym wspomagającym do 25 km/h. Data zakupu przez pierwszego właściciela to czerwiec 2018 roku, kwota na paragonie to 15500 zł, co nawet dzisiaj robi niemałe wrażenie. Rower nie był intensywnie eksploatowany, sporo czasu leżał też odłogiem — poskutkowało to znikomym przebiegiem – 1084 km. Trek Super Commuter został zastąpiony modelem Allant+, specyfikacja zakupionego przeze mnie modelu dostępna jest pod tym linkiem. Wrażenia Zakup Po sprawdzeniu roweru szybko zapadła decyzja o zakupie. Kilkukrotnie kupowałem w swoim życiu używany rower. Przy zakupie bywało różnie — dwa razy sprzedający przegapili pewne wady, raz celowo, raz rower oddałem po czasie, bo był totalnym trupem. Dwa razy byłem w pełni zadowolony — gdy kupiłem Diamanta dla Żony i Rondo od Sebastiana. Wygląda na to, że do szczęśliwej lity dopiszę jeszcze elektryczengo Treka. Połowa ceny z paragonu. To kwota, która była więcej niż tylko uczciwa. Dostałem możliwość dłuższej przejażdżki i sprawdzenia roweru. Dostałem również wszelkie dokumenty roweru, spisaliśmy porządną umowę. Ładowarka i kluczyki do baterii były w zestawie tak jak powinny. W gratisie — dodatkowa para opon oraz szersza kierownica. Jeden mały feler — tylna lampka jest stuknięta, w wyniku tego świecą dwie z trzech diod LED, to jednak drobiazg. Pełne zadowolenie z zakupu! Nie obawiałem się kupna. Sprawdziłem wszystko przed zakupem. Miałem jednak farta, trafiłem na uczciwą ofertę i dobrych ludzi. W internecie znajdziecie wiele filmów, które mają Was przygotować do zakupu — wszystkie one straszą poważnymi uszkodzeniami używanych rowerów i kosztach związanych z naprawą. W wielu z nich pojawia się też jedna narracja, każdy rower jest kradziony! Mój zakup kolejny raz utwierdza mnie w przekonaniu, że to bajki. Jazda Miałem do testów Chińskie Fiido, które miało manetkę gazu. Był to przystępny cenowo fatbike, składak, rower miejski, z pełną amortyzacją i wbudowanym oświetleniem. Dało się z niego zdjąć blokadę, wiec rozpędzał się nawet do 37 km/h. To jednak nie są te same wrażenia. Trek Super Commuter zadziwił mnie płynnością jazdy. Przejechałem na nim kilometr, zanim spostrzegłem, że wspomaganie jest wyłączone. Tym samym stwierdzam, że nawet tak ciężkim (23 kg) rowerem da się wygodnie jeździć nawet bez wspomagania. Ze wspomaganiem jest znacznie lżej, ale jeśli masz coś w nogach, to raczej różnice odczuwa się tylko przy przyśpieszaniu. Jazda powyżej 25 km/h jest możliwa. Zdziwiłem się, jak łatwo było mi osiągnąć na tym rowerze prędkość 28-32 km/h i jak łatwo się ją utrzymuje mimo braku wspomagania. To, co jest odczuciem surrealistycznym to to jak rower jedzie po szutrze, dziurach, koleinach, błocie i śniegowej ciapie. Na wale, gdzie gravelem jestem w stanie jechać maksymalnie 22 km/h (ze względu na nawierzchnie), Trekiem jechałem z pełną mocą wspomagania a momentami nawet powyżej tej prędkości. Szerokie opony, wspomaganie, waga i konstrukcja roweru sprzyja łykaniu kolejnych metrów na nieutwardzonej drodze. To naprawdę zrobiło na mnie wrażenie. Czegoś jednak brakuje. Limit prędkości 25 km/h to coś, co jest wąskim gardłem dla silnika roweru. Ma on znacznie więcej mocy, niż powinien. Jadąc ma się smaka na więcej. Jestem przekonany, że podniesienie limitu do 32 km/h (20 mil) znacznie zwiększyłaby użyteczność takiego roweru. Jestem też pewien, że znacznie ograniczyłoby to ingerencje w blokady roweru czy też popyt na konstrukcje DIY. Przepisy do poprawy Czy 25 km/h to dużo? Miłościwie nam panujący ustawowo dawca twierdzi, że tak. Jeśli uda się Wam dotrzeć do wyjaśnień takiego stanu, to pewnie powoływać się one będą na unijne przepisy (te znowelizowane w 2017 roku) oraz fakt tego, że infrastruktura nie jest przygotowana do przyjęcia takich pojazdów. W przypadku tego ostatniego jak jest, każdy wie. Pierwsze drogi rowerowe powstawały w Europie już 120 lat temu. Nasz kraj po wojnie (a niektóre źródła twierdzą, że również i przed) też budował wspaniałe, szerokie asfaltowe tory wydzielone z jezdni i chodnika. Niestety gdzieś w czasie, idea ta upadła. Teraz cieszymy się każdym kawałkiem wydzielonego dla rowerzystów pasa ruchu. Nie dziwię się, że ktoś może uznać jazdę z prędkością 25 km/h po takich odcinkach za niebezpieczną. Można by jednak posłużyć się innymi rozwiązaniami jak znaki ograniczające prędkość na drogach rowerowych lub w ostateczności zakaz jazdy modelami z manetką na takich drogach. Ustawca wybrał najłatwiejszą opcję – zakazać! Dziwi mnie jednak brak konsekwencji. W kraju nad Wisłą działa to zerojedynkowo: elektryczny rower ze wspomaganiem do 25 km/h bez manetki gazu to ROWER elektryczny rower z manetką gazu lub wspomaganiem powyżej 25 km/h to MOTOROWER. Co ma wiele następstw w związku z tym, można nawet stwierdzić, że tak naprawdę jeździmy (pod względem prawa) na skuterze, a nie rowerze elektrycznym. W wielu krajach — dla przykładu w Niemczech funkcjonują przepisy, które pozwalają istnieć rowerom wspomagającym jazdę nawet do 44 km/h. Odpowiednie przepisy zabezpieczają rowerzystę, pieszego, a nawet kierowcę samochodu. Po drugiej stronie oceanu — w USA — funkcjonuje równie dobre prawo, które dzieli rowery elektryczne na aż trzy klasy. Do poprawy jest też znowelizowana ustawa o UTO. Ona też posiada nieścisłości. Ale to temat na osobny artykuł. To nie koniec przygody Na rozładowanych pojawi się więcej artykułów z naszymi wrażeniami odnośnie jazdy na elektrycznych rowerach. Mam w planach też kilka ulepszeń Treka. Chce wymienić w nim komputer, korzystając z retrofita, który słusznie oferuje Bosch. To ciekawe rozwiązanie, bo dzięki temu zyskuje się dostęp do telemetrii roweru, nawigacji GPS, integracji z serwisami i usługami internetowymi oraz kilku innych ciekawych funkcji. Chce też wymienić oświetlenie w rowerze na mocniejsze oraz dodać wigoru poprzez — nie bijcie — ściągniecie z niego blokad producenta (chociaż to jeszcze nie jest przesądzone). Jeśli zdecyduje się, na której z powyższych, na pewno o tym napiszę. Po tych pierwszych kilku dniach z elektrycznym rowerem, żałuje że tyle lat czekałem z zakupem. To świetny pojazd, który ułatwi przemieszczanie się po mieście. Mitem jest opinia, że rower elektryczny służy tylko osobom z dysfunkcjami ruchowymi oraz tym starszym wiekiem. Można się na nim zmęczyć jak na zwykłej szosie. Mitem jest też to, że te rowery są zacieżkie do jazdy bez wspomagania. Jeśli macie możliwość, spróbujcie elektryka – można się zakochać bez pamięci! Rower ze wspomaganiem elektrycznym już od kilku lat podbija serca rowerzystów na całym świecie. W tym sezonie e-bike stał się równie popularny w Polsce. Coraz więcej osób decyduje się na zakup roweru, który gwarantuje szybkie i przyjemne dojazdy do pracy, unikanie korków i opłat parkingowych, a także zapewnia długie i nienadwyrężające naszej kondycji weekendowe wycieczki. Jeśli zastanawiasz się nad zakupem roweru elektrycznego – ten poradnik jest właśnie dla Ciebie. Na co zwrócić uwagę przed zakupem? Poznaj wszystkie zalety, a także możliwości popularnego e-bike’ elektryczny – co to takiego?Rowery elektryczne to nic innego jak ulepszona wersja roweru tradycyjnego, zwanego też analogowym. Jego popularna nazwa – e-bike – nawiązuje do tej oryginalnej, czyli „electric bicycle” (rower elektryczny). W odróżnieniu od klasycznych, znanych nam od dzieciństwa, jednośladów wspomaga on jazdę za pomocą silnika elektrycznego znacznie ułatwiając poruszanie początki rowerów elektrycznych sięgają końca XIX wieku, to właśnie w ciągu ostatnich lat e-bike stał się najbardziej popularny. Nic dziwnego – rowery elektryczne poruszają się niemal bezszelestnie, umożliwia efektywną jazdę bez zbędnego wysiłku i korzystać z niego mogą zarówno doświadczeni cykliści, jak i seniorzy, dzieci czy osoby o słabszej działa rower ze wspomaganiem elektrycznym?Każdy rower z silnikiem elektrycznym posiada trzy kluczowe elementy, które odróżniają go od tradycyjnego roweru. Są to elementy odpowiadające za wspomaganie elektryczne i należą do nich:Bateria,Silnik elektrycznyElektroniczny kontroler sterujący pracą układu wspomaga więc rowerzystę podczas pedałowania, dzięki czemu może on pokonywać znacznie dłuższe dystanse praktycznie bez zmęczenia. Wspomaganie elektryczne zachęca rowerzystę do intensywniejszego pedałowania odciążając pracę jego elektryczne a przepisyPolskie Prawo o Ruchu drogowym (art. 2, punkt 47) określa rower jako pojazd o szerokości nieprzekraczającej 0,9 m poruszany siłą mięśni osoby jadącej tym pojazdem. Może być wyposażony w uruchamiany naciskiem na pedały pomocniczy napęd elektryczny zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 rowerem elektrycznym możliwa jest więc tylko dzięki sile pedałowania, która to uruchamia cały mechanizm wspomagania. Mechanizm zostaje automatycznie wyłączony, kiedy prędkość pojazdu przekracza 25 właśnie te ograniczenia pozwalają nam odróżnić rowery elektryczne od rower elektryczny trzeba rejestrować?Całe szczęście, kupując e-bike nie musimy przejmować się papierologią. W odróżnieniu od motorowerów, które zasilane są silnikiem spalinowym, rowery zasilane silnikiem elektrycznym nie muszą być zarejestrowane. Co za tym idzie nie wymagają opłat za obowiązkowe ubezpieczenie ani corocznych przeglądów. Ubezpieczenia roweru i przeglądy zależą tylko i wyłącznie od właściciela – serce rowerów elektrycznychBateria to jeden z podstawowych elementów budowy rowerów elektrycznych. To właśnie dzięki akumulatorowi, który jest źródłem prądu elektrycznego, możemy wprawić silnik w ruch. Od baterii zależy zasięg i maksymalna prędkość naszego rozpoczęciem jazdy powinniśmy naładować akumulator: dzięki pełnemu naładowaniu możemy cieszyć jazdą nawet na bardzo długich rynku istnieje kilka rodzajów baterii wykorzystywanych do produkcji e-bike’ów:Akumulatory Li-ION (litowo-jonowe),Li-Poly (litowo-polimerowe),Ni-MH (niklowo-metalowo-wodorkowe),Ni-Cd (niklowo-kadmowe)Akumulatory ekspertów najlepszym i najbardziej sprawdzonym rozwiązaniem jeśli chodzi o rowery elektryczne, są akumulatory litowo-jonowe. Dlaczego?Ten rodzaj baterii, wykorzystywany w rowerach ze wspomaganiem elektrycznym marki Muvike, mają dużo lepszy stosunek masy do pojemności – jednym słowem, że są dużo lżejsze od innych rodzajów cechą przemawiającą za akumulatorem LI-ION jest jego duża żywotność. Akumulator rowerowy utrzyma ponad 80% swojej pierwotnej pojemności nawet po 800 cyklach litowo-jonowe mają również większą odporność na doładowywania – możemy więc doładowywać naszą baterię kiedy tylko chcemy. Ponadto, jeśli postawimy na ten rodzaj akumulatora rowerowego nie musimy formatować go po litowo-jonowy akumulator rowerowy posiada bowiem system BMS (Battery Management System), który czuwa nad procesem ładowania baterii. Jedną z najważniejszych cech tych baterii jest fakt, że akumulator rowerowy posiada podwójne zabezpieczenie prądowe, jest więc całkowicie – dzięki niemu rower staje się e-bikiemNapęd elektryczny jest tym, co wyróżnia e-bike od tradycyjnych rowerów. To właśnie dzięki niemu przemierzając kilkadziesiąt kilometrów prawie wcale się nie męczymy, a do pracy jedziemy z prędkością znacznie przewyższającą prędkość samochodu osobowego stojącego w elektryczny do roweru jest kluczowym elementem budowy e-bike’a i przed wyborem wymarzonego roweru elektrycznego powinniśmy starannie zastanowić się nad wyborem konkretnego rodzaju elektryczny do roweru może być umiejscowiony w różnych jego częściach. Wyróżniamy silnik w kole oraz silnik centralny. Jeśli napęd do roweru umiejscowiony jest w kole (przednim, bądź tylnym) to może on być przekładniowy bądź chcemy korzystać z roweru elektrycznego głównie w przestrzeni miejskiej, bądź też na utwardzonych drogach poza miastem, najlepiej, jeśli postawimy na silnik w przednim kole. Tym co go wyróżnia od pozostałych rodzajów napędów jest fakt, że jego cena jest wyraźnie niższa od napędów tylnych oraz zapewnia doskonałe rozłożenie masy zwłaszcza w połączeniu z baterią mocowaną w tylnej piaście. Co istotne, napęd elektrycznego roweru umiejscowiony w przedniej piaście nie ogranicza funkcjonalności tylnego w rowerze elektrycznymDecydując się na zakup roweru ze wspomaganiem elektrycznym warto zwrócić uwagę na jego osprzęt. Przerzutki, hamulce, amortyzacja, manetka, łańcuch, siodło i chwyty kierownicy powinny być jak najwyższej jakości, aby zagwarantować nam bezpieczną i komfortową elektryczne spełniające powyższe warunki powinny być zaopatrzone w 7 biegów umożliwiających dostosowanie prędkości jazdy do terenu i naszych e-bike warto zdecydować się na sprzęt zaopatrzony w hamulce tarczowe. Dawniej hamulce do roweru stanowiły wyłącznie modele szczękowe. Pociągana za pomocą klamki linka sprawiała, że klocki zaciskały się na obręczy. Takie hamulce są skuteczne, jednak tylko podczas suchych tarczowe z kolei mają zdecydowanie większą siłę hamowania i są niewrażliwe na warunki pogodowe. Hamulce tarczowe zapewniają nam więc szybkie, bezpieczne i skuteczne hamowanie nawet w trudnych to kolejny ważny element rowerów elektrycznych. Nie tylko wpływają na efektowny wygląd sprzętu, ale też sprawiają, że jazda jest bardziej komfortowa i bezpieczniejsza. To właśnie dzięki amortyzatorowi, kiedy trafimy na dziurę, bądź też kamień podczas szybkiego zjazdu, nie odczujemy tak bardzo efektów tego zdarzenia i nadal możemy kontynuować naszą rowerowy odpowiada za przyczepność roweru, a więc resoruje, kiedy koło trafi na nierówność i tłumi energię, pozwalając wrócić pojazdowi do stanu wyjściowego bez efektu podbijania rower elektryczny wybrać? Przewodnik po rowerachIstnieją różne rodzaje rowerów elektrycznych – każdy z ich ma inne przeznaczenie i dedykowany jest do konkretnych potrzeb rowery elektryczneMiejski rower elektryczny – doskonały w drodze do pracy, na uczelnię, zakupy lub weekendową wycieczkę z przyjaciółmi czy rodziną. Rowery miejskie są tak skonstruowane, by nie obciążać kręgosłupa kierującego, co zapewnia komfort podczas codziennej roweru elektrycznego miejskiego jest Rower elektryczny MUVIKE CITY, który jest niezwykle wygodny, funkcjonalny i ekologiczny. Jego ogromną zaletą jest również to, że jest to rower typu unisex – z jazdy nim mogą cieszyć się więc zarówno kobiety, jak i elektryczne trekkingoweRower elektryczny trekkingowy/crossowy – ten rodzaj roweru przeznaczony jest do off-roadowych tras i wyposażony jest w błotniki, osłonę na łańcuch i chwyty elektryczny MUVIKE GRIM jest wprost stworzony do bardziej wymagających wypraw, jednak także poruszanie się nim po mieście będzie ogromną górskie z napędem elektrycznymGórski rowery elektryczny (MTB) – jest dobrze przystosowany do długich tras i wykonywania stromych podjazdów. Sprawdzi się jednak także w miejskiej elektryczny MUVIKE SPARTAN, czyli rower z silnikiem elektrycznym typu fatbike do jazdy terenowej został wyprofilowany w sposób odciążający kręgosłup oraz zapewniający optymalną pozycję barków i pleców. Dzięki wysokiej jakości amortyzatorom oraz 7 biegom do wyboru, zdobycie każdej, nawet najbardziej wymagającej górskiej trasy o trudnym podłożu jest w zasięgu TORERO to kolejny przykład roweru terenowego, który sprawdzi się przy zjazdach wyczynowych i off road. Jazda po deszczu, śniegu czy błocie dla tego jednośladu nie stanowi najmniejszego problemu. Warunkiem jest zastosowanie odpowiedniego rowery z napędem elektrycznymSkładane rowery elektryczne – rozwiązanie idealne dla osób, które chcą podróżować z własnym rowerem i przewozić go samochodem, autobusem, czy też Elektryczny MUVIKE MOBIL wyróżnia się niewielkimi wymiarami oraz dużym zasięgiem. Model po złożeniu zmieści się nie tylko w najmniejszym bagażniku samochodowym, ale również może być bez większych trudności transportowany w środkach komunikacji MATADOR to kolejny składany rower elektryczny, który spełnia marzenia cyklistów o funkcjonalności. Jego zasięg to aż 120 km, co wyróżnia go spośród innych mobilnych rowerów dostępnych na ze wspomaganiem elektrycznym spersonalizowanyRowery spersonalizowane – spełnienie marzeń każdego cyklisty, który chce by jego rower wyróżniał się z tłumu. Obecnie na rynku bardzo niewiele firm oferuje spersonalizowane jednoślady – jedną z nich jest marka elektryczny MUVIKE RETRO PERSONALIZOWANY to najwyższej jakości rower elektryczny o zasięgu 65 km doskonały do jazdy po zarówno po mieście, jak i po utwardzonych drogach poza miastem. Rower utrzymany w stylu retro jest w pełni spersonalizowany pod właściciela. Możemy wybrać nie tylko jego kolor, ale także osprzęt i grafikę odpowiedniego roweru elektrycznego, który będzie służył nam latami, wcale nie jest tak trudny, jak nam się wydaje. Wystarczy jasno określić swoje potrzeby, wybrać odpowiedni rodzaj roweru elektrycznego i godną zaufania parametry roweru powinniśmy zwrócić uwagę, czy e-bike jest zaopatrzony w baterię litowo-jonową i czy silnik umiejscowiony jest w również zapoznać się z zasadami poprawnego ładowania akumulatora rowerów z napędem elektrycznym, sposobami na wydłużenie żywotności baterii, a także trickami, które sprawią, że nasz rower będzie w pełni sprawny i zadbany przez długie lata. Rowery elektryczne wciąż wyglądają jak dziwactwo na ulicach miast: jeżdżą wyraźnie szybciej niż rowery konwencjonalne, a rowerzysta prawie nie pedałuje (lub czasami w ogóle nie pedałuje!). Wyjaśniamy, jak to działa – ile kosztuje i gdzie można je kupić. Jak w ogóle działają rowery elektryczne? Krótko mówiąc, każdy rower elektryczny posiada silnik elektryczny, który czerpie energię z akumulatora i napędza koło. W zależności od modelu roweru bateria jest mocowana do bagażnika, na ramie lub wbudowana w ramę. Istnieją modele z napędem na przednie i tylne koła, które są napędzane przez koło z wbudowanym silnikiem. Druga opcja to napęd, który angażuje oba koła i znajduje się w obszarze pedałów. Wszystkie rowery elektryczne posiadają również sterownik, który kontroluje pracę elektroniki i przekazuje prąd pomiędzy komponentami. Kolejną ważną częścią jest komputer pokładowy. Możesz wykorzystać ekran do śledzenia stanu naładowania baterii, zużycia energii i prędkości. Jak długo mogę jeździć na jednym ładowaniu akumulatora? Zależy to od pojemności baterii. Aby zaplanować jazdę, należy usiąść i wykonać obliczenia – podzielić pojemność akumulatora (podaną w watogodzinach w karcie katalogowej roweru) przez 12,5. Otrzymana liczba to odległość, jaką można przejechać rowerem bez ładowania. Należy jednak pamiętać, że ta formuła jest odpowiednia tylko dla rowerów elektrycznych, które jeżdżą bez wspomagania. Jeśli natomiast silnik pracuje w trybie wspomagania obrotów, jedno ładowanie roweru wystarczy również na kilka długich jazd z rzędu. Nie ładuj roweru dłużej niż zalecany czas. Zwykle zaleca się ładowanie roweru elektrycznego średnio przez 3 do 8 godzin. Czas zależy od pojemności baterii i innych cech. Co się stanie, jeśli rowerowi zabraknie mocy? Kontynuuj jazdę! Przecież rower elektryczny nie zamienia się w złom po wyczerpaniu baterii. Możesz dalej pedałować, tak jak na normalnym rowerze. A modele z funkcją ładowania podczas jazdy mogą nawet doładować się trochę z tego wysiłku. Czy akumulator ładuje się podczas hamowania? Tylko w niektórych modelach wyposażonych w mechanizm odzyskiwania energii podczas hamowania. Tylko kilka modeli na świecie jest wyposażonych w system, a kosztują „jak samolot”. System będzie skuteczny tylko w bardzo specyficznym terenie (mieszkasz w górach). W tym drugim przypadku wzrost efektywności energetycznej może wynieść 5-10 proc. Jak szybko jeżdżą e-rowery? Prędkość zależy od kilku czynników, takich jak waga rowerzysty, ukształtowanie terenu i nawierzchnia drogi. Niektóre modyfikacje pozwalają na prędkość do 50 km/h. A jeśli się zepsuje? Następnie może zostać naprawiony przez producenta lub dostawcę. Wszystkie e-rowery objęte są gwarancją – tak jak wiele innych produktów. Ale oczywiście lepiej jest poznać jego warunki przed zakupem. Sprawdź także Pewien czas temu na rynku pojawił się nowy typ rowerów – rowery elektryczne. Budową są bardzo zbliżone do zwykłych rowerów, jednak posiadają kilka elementów, które odróżniają je od przeciętnych rowerów. Zapewniają dużą wygodę użytkowania i właśnie z tego względu stają się coraz bardziej popularne. Nowe trendy są odpowiedzią na rosnące potrzeby i tworzą większe zapotrzebowanie. O wadach i zaletach rowerów elektrycznych sporo się mówi, lecz czym są w rzeczywistości i dlaczego miałyby podbić polski rynek rowerowy?Pierwszy rower elektryczny powstał już w 1892 roku. Zadziwiające, prawda? Ten trójkołowy rower wraz z silnikiem i baterią ważył aż 77 kg, przy czym sama waga roweru wynosiła tylko 18 kg. Porównując wagę pierwszych modeli rowerów elektrycznych ze współczesnymi widzimy, że technologia znacznie poszła do przodu, udoskonalając to co wymyślili inni. Biorą pod uwagę małą popularność rowerów elektrycznych w Polsce, trudno jest uwierzyć, że historia rowerów elektrycznych sięga ponad 100 lat. Rowery te stają się coraz bardziej lubiane, a zapotrzebowanie na nie wynika z ich dużej jest rower elektryczny?Rower elektryczny, zwany Ebike’m, jest rowerem wyposażonym w dodatkowy silnik z akumulatorem i sterownikiem, ułatwiającymi jazdę. Pomimo tego, że w rowerach tego typu można wbudować silnik umożliwiający duże rozpędzenie roweru to polskie prawo reguluje warunki, jakie musi spełniać Ebike, aby móc jeździć po drogach. Maksymalna prędkość, z jaką może jechać rower elektryczny na publicznych drogach wynosi 25 km/h, moc jego silnika nie może przekraczać 250 W, a maksymalne napięcie powinno mieć 48 V. Wbrew powszechnemu przekonaniu, aby uruchomić silnik elektryczny w Ebike’u należy pedałować. Brak pedałowania sprawia, że silnik wyłącza się. Czy w związku z tym zmęczymy się jadąc tym rowerem? Odpowiedź brzmi nie. Siła z jaką musimy poruszać pedałami jest niewielka, a moc z jaką naszą jazdę wspiera silnik możemy sami dostosować za pomocą rowerów elektrycznychIstnieje wiele głosów sprzeciwu wobec wykorzystywania rowerów elektrycznych. Zapaleni rowerzyści uważają, że rower nie powinien mieć silnika, gdyż jazda rowerem powinna wyciskać z użytkownika siódme poty, pozwalać na odczuwanie zmęczenia, dzięki czemu poprawia się kondycję fizyczną. Nic bardziej mylnego. Pomimo zamontowania silnika elektrycznego, rowerem elektrycznym można jeździć także bez wspomagania lub włączając niewielki zakres wspomagania na trudniejszych odcinkach, gdzie silnik elektryczny pomoże pokonać cięższe trasy. Ponadto jadąc rowerem elektrycznym, aby włączyć silnik, trzeba pedałować, co także wymusza wysiłek fizyczny. Rowerem elektrycznym możemy pokonać duże odległości, a czas spędzony na nim to czas na świeżym powietrzu umożliwiający dotlenienie organizmu i łapanie promieni słonecznych. Ponadto rower ten jest polecany starszym osobom, które ze względu na swój wiek, nie posiadają tak dużych sił, jak młodsze osoby i mają trudności z jazdą zwykłym rowerem. Także osoby mieszkające na wsi docenią tak dogodny rodzaj transportu – często rower jest ich jedynym środkiem transportu, a odległości między domem a sklepem czy większym miasteczkiem są znaczne. Wspomaganie elektryczne pozwoli im na łatwiejsze i szybsze przemierzenie tej na rower elektryczny mamy pewność, że dojedziemy do pracy wypoczęci i bez konieczności brania prysznica po długiej jeździe. Jazda rowerem elektrycznym wymaga włożenia mniejszej ilości wysiłku i pracy niż zwykłym rowerem. Wspomaganie elektryczne przydaje się szczególnie w miejscach górzystych, gdzie wjazd pod górę wymaga sporego wysiłku, a włączając silnik elektryczny możemy szybko i swobodnie pokonać rower elektryczny ze zwykłym rowerem pierwszą rzeczą, która nasuwa się na myśl jest waga. Ze względu na dodatkowe wyposażenie w postaci silnika, akumulatora i sterownika oraz dodatkowemu wzmocnieniu ramy i kół roweru, ciężar roweru elektrycznego jest wyższy. Zmieniające się technologie powodują, że na przestrzeni lat masa rowerów elektrycznych znacznie się zmniejszyła i obecnie rowery elektryczne ważą około 20-25 kg. Biorąc pod uwagę działanie rowerów elektrycznych, nie jest to dużo. Dzięki wspomaganiu, podczas jazdy wagi tej nie odczuwamy i możemy swobodnie pokonywać długie odcinki tras. Większą wagę odczują jedynie osoby, które nie będą przetrzymywać roweru w garażu lub nie posiadają windy w bloku. Wówczas wniesienie roweru może być trochę roweru elektrycznego nad samochodami i komunikacją miejskąRower elektryczny jest odpowiedzią na potrzeby wynikające z rozwoju miejskich ośrodków i pojawiających się korków na drogach. Zwiększenie zamożności mieszkańców i wynikającej stąd ilości samochodów na mieście sprawia, że ruch uliczny znacznie się spowolnił wydłużając czas dojazdu do konkretnego miejsca. Rower elektryczny pozwoli na ominięcie korków ulicznych – można nim jeździć po ścieżkach rowerowych, a prędkość z jaką przemierza się drogę jest zawrotna w porównaniu z prędkością osiąganą przez przeciętnego rowerzystę jadącego zwykłym rowerem bez z komunikacji miejskiej także nastręcza kilka problemów. Ścisk w autobusach czy tramwaju, wpadające na siebie osoby na zakrętach, podeptane nogi, brak przewiewu, gorąco w trakcie letniej pogody – wszystko to zniechęca do jazdy komunikacją miejską. Ponadto same dojście do przystanku i czekanie na autobus wydłuża czas podróży. Wybierając Ebike’a unikniemy niedogodności płynących z podróży transportem publicznym i sami możemy określić którędy i kiedy przeciwieństwie do motorów czy samochodów, jeżdżąc rowerem elektrycznym nie musimy ponosić dodatkowych kosztów związanych z rejestracją pojazdu czy płaceniem OC. Pełnoletnia osoba jadąca rowerem elektrycznym nie musi także posiadać prawa jazdy, dlatego ten typ roweru jest dla każdego. Do osób pełnoletnich stosuje się przepisy dotyczące jazdy rowerem (karta np. karta rowerowa dla dzieci, które ukończyły 10 lat).Naprawa roweru elektrycznego i wymiana części jest znacznie tańsza niż w wypadku samochodów osobowych. Ponadto rowery elektryczne nie emitują spalin, co jest korzystne dla środowiska naturalnego. Ładowanie akumulatora jest bardzo proste i możliwe w warunkach domowych, a sam koszt prądu technologiczne – duże prędkości dla fanów dużego tempaDla wielu amatorów dużych prędkości rower elektryczny wydaje się sprzętem małowartościowym i niespełniających ich wymagań. Nic bardziej mylnego. Istnieje wiele firm, które produkują rowery elektryczne osiągające prędkości rzędu 40 km/h, a nawet 100 km/h. Takimi rowerami można poruszać się poza drogami publicznymi, a dla zwiększenia ich funkcjonalności i możliwości jazdy także po drogach publicznych, zamontowano w nich blokadę pozwalającą na uzyskanie maksymalnej prędkości do 25 km/h. Można ją włączyć w każdej chwili, dzięki czemu rower taki spełnia także wymagania prawne dotyczące poruszania się rowerami elektrycznymi po drogach publicznych. Jadąc z tak zawrotnymi prędkościami musimy pamiętać o zachowaniu wszelkich środków ostrożności, aby jazda cieszyła i była rynku rowerów elektrycznych sprawia, że pojawia się coraz więcej firm je wytwarzających. W Polsce również powstają nowi producenci starający się sprostać oczekiwaniom klientów. Jedną z takich firm jest EcoBike, będący jedną z pierwszych firm produkujących rowery elektryczne w Polsce. Różnorodność potrzeb sprawiła, że istnieje wiele rodzajów rowerów z napędem elektrycznym – zarówno miejskie rowery elektryczne, trekkingowe, górskie, a nawet szosowe. Godnym polecenia jest rower elektryczny EcoBike City L Grey, idealnie sprawdzający się w popularność rowerów elektrycznych wynika z ich dużej ceny. Tak nowoczesna technologia jest jeszcze dość kosztowna dla przeciętnego użytkownika, jednak z biegiem lat zmieni się to i Ebike’i będą znacznie tańsze i dużo lżejsze. Obecnie można kupić już Ebike’i za około 3 tys. zł, co jest równowartością roweru średniej klasy. Biorąc pod uwagę zalety rowerów elektrycznych i niewielki koszt ich użytkowania warto zainwestować w tego typu na pytanie czy rower elektryczny to wygoda czy zbędny gadżet śmiało możemy stwierdzić, że jest pojazdem zwiększającym możliwości przeciętnego użytkownika. Rower ten idealnie sprawdzi się w miejscach, gdzie jadąc należy używać dużych pokładów sił. Dzięki niemu pokonasz trasę z domu do pracy nie pocąc się i nie męcząc, zachowując jednocześnie siły na cały dzień. Odnotowanie zwiększającej się sprzedaży rowerów elektrycznych na świecie pokazuje, że ten typ rowerów w najbliższych latach stanie się powszechnie stosowanym środkiem komunikacji, a osoby jadące rowerem elektrycznym nie będą miały problemów z przemieszczaniem się po mieście i w terenach o pagórkowatym układzie. Czytaj dalej:

jazda rowerem elektrycznym bez wspomagania