wymagania bezpieczeństwa pracy przy obsłudze maszyn i urządzeń, w tym spełnienie wymagań zasadniczych (tj. wymagań dotyczących oceny zgodności) przez maszyny wprowadzone do obrotu lub oddane do uzytku); organizacja stanowisk i miejsc pracy; wypadki przy pracy w zakładach przemysłowych 31.12.2021 8. Jóźwiak Artur Jacek Stanowiska do grillowania przy Dolinie Gęsnika wymagają naprawy [ZDJĘCIA] Przemysław Kozubaj. 2023-11-26 08:08. fot: P.Kozubaj. Podczas tegorocznych wakacji, przy Dolinie Gęśnika zamontowano nowe atrakcje dla dzieci i elementy architektury. Niestety, mimo krótkiego upływu czasu, niektóre z elementów wymagają już naprawy. Przez Pierwsze zakupy na giełdzie niedzielnej przy al. Zjednoczenia będzie można zrobić 10 maja. Zarządca przekonuje, że zachowany zostanie limit osób i wszelkie środki ostrożności obowiązujące podczas epidemii koronawirusa. Tam przy żłóbeczku usiadły, do nóżek Jezusa padły: * Tu nam żyć, tu umrzeć, tu się zawsze cieszyć, * Z Jezusem Dzieciątkiem Maluchnem. Tak sobie potem śpiewały, gdy Jezusa kołysały: * Rozpal nas w miłości, chowaj w zakonności, * Niech Ciebie samego kochamy. Góralska Chata przy Dolinie Chochołowskiej. 315 Witów, 34-512 Kościelisko, Poljska – Odlična lokacija - prikaži zemljevid. 9,9. Izjemno. 93 komentarjev. The appartement is nicely decorated and clean. The garden surrounding the property is fabulous, suitable for small and old children. The owner was very friendly and helpful. Lejligheden har udendørs pejs. Der er også udendørs legeudstyr til gæsterne på Ośrodek Turystyki Weekendowej Przy Górze. Książ Slot ligger 44 km fra overnatningsstedet, og Kudowa Zdrój Station ligger 44 km derfra. Den nærmeste lufthavn er Copernicus Wrocław Lufthavn, 84 km fra Ośrodek Turystyki Weekendowej Przy Górze. Vfeauw. KOLĘDA 82. Śpiewa się także i podług Melod. A cóż z tą dzieciną. str. 29. Przy onej dolinie, w Judzkiej krainie, Gdyśmy paśli owce w gęstej krzewinie; Aż tu z prędka Aniołowie krzyczą bieżcie, pastuszkowie, Do Betleem. Witać Zbawiciela dziś zrodzonego, Na zimnie w stajence położonego: Służy mu tam osioł z wołem Zagrzewając Pana społem, Chu chu chu chu. Ja siedząc na budzie, z wielkiego strachu Zleciałem na ziemię z samego dachu: Którzy byli tam Anieli, Zaraz się ze mnie naśmieli, Do rozpuku. Dźwigalić mnie z ziemi owi Anieli, Aż mi skołatali koźlę w kobieli: Wstań nieboże, bóg pomoże, Wstań Michale. Ale, ale, Bok mnie boli. Porwałem się przecie z pomocą Bożą, Pobiegłem do braci co siano wożą: Powiadając swą przygodę, Oni ze mną poszli w drogę, Do Betlejem. Kuba biegł do trzody, schwytał owieczkę, Tomek wziął mleka dzban, Jan kukiełeczkę, A ja z budy wziąwszy dudy, Choć nie mogę biegnę w drogę, Za drugiemi. Przyszliśmy do szopki, aż Panieneczka, Piastuje dziecinę, jak Aniołeczke: My mu dali swe ofiary, Co kto może, przyjmij Boże Utajony. Dziecina przyjmując mruga oczkami, Skazuje na dudki paluszeczkami: Zagrać Panu chętnie trzeba, On nam da zapłatę z nieba, Nieprzeżytą. Zagraliśmy skoczno, aż Józef stary, Nie mogąc się wstrzymać, skacze bez miary: Nuże Grzeli, nuże Wachu, Nuż Ambroży, nuże Stachu, Nu w dudy nu. Zatrzęsła się z nami cała stajenka, Cieszyło się Dziecię, śmiała Panienka. Nuże Kuba, nu Michale, Nu Walaszku u ty Jane, Nu skoczno, nu. Jak się już skończyły one radości, Rzekł nam Józef stary żegnając gości: Za waszą taką szczodrotę, I za tę miłą ochotę, Bóg wam zapłać. Potem się dziecięciu na sen zbierało, Żebyśmy juposzli, rączką kiwało: Idźże Tomku, idź Michle, Idź ty Kuba i ty Janie, Do swej trzody. Michał się wymawia, chodzić nie mogę, Kiedym z budy zleciał, skręciłem nogę: I wszyscy się upraszali, Aby dłużej pozostali, Przy dzieciątku. Jakże cię odejdziem pociecho nasza, W tak okropne mrozy, idąc do lasa: Nie wyżeniesz nas ztąd Panie, Miłe nam z tobą mieszkanie, W tej tu szopie. UWAGA. Tu w końcu, dodają kolędę o Rzemieślnikach: I my też przychodzim ubodzy... podług tejże melodyi. Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki Kolędy Polska kolęda śpiewana do melodii znanej ze zbioru Mioduszewskiego z 1843 r. Kolęda znana również jako czwarta Symfonia Anielska Jana Żabczyca. KOLĘDA 83. Przy onej górze świecą się zorze, Pasterze się uwijają, I na multaneczkach[1] grają, Nie wiem dlaczego, Nie wiem dlaczego. Przybądźmy do nich, poznamy po nich, Czyli nie wiedzą o Panu, A kędy jest święte stanie Narodzonego. Graj, pasterzu, graj, Bóg ci pomagaj: Powiedz, która tu Gospoda[2], Słodkiego grona jagoda, Syna powiła? Wszak zapłacimy i odwdzięczymy! Ukaż nam, gdzie ta Pociecha, Która nigdy nie zna grzechu, W świat się zjawiła? Płacić nie trzeba, bo ten Pan z nieba: Zapłaci to on nam dobrze, Szafuje ten szafarz szczodrze, Kogo miłuje. Pojdźmyż do Niego, malusieńkiego! Wiem, że nas uprzejmie przyjmie, I wesoło nas obejmie, Serce to czuje. Zwyczaj jest stary, przynosić dary: Przywitać gościa nowego, W otchłaniach pożądanego; Mamy wonności. Weźmie je wdzięcznie, pójdźmyż bezpiecznie: Niechaj odbiera królewskie, Jako to plemię niebieskie, Nasze skłonności. Przypisy ↑ multanki - piszczałki drewniano-skórzane, Fletnia Pana ↑ Gospoda, wyraz dawny, znaczy: Pani - przypis za Mioduszewskim Tekst lub tłumaczenie polskie jest własnością publiczną (public domain), ponieważ prawa autorskie do niego wygasły (expired copyright). Search for another track... Length(?) Length of the track. First number is minutes, second number is seconds. 03:26 Tempo(?) Tempo of the track in beats per minute. If the track has multiple BPM's this won't be reflected as only one BPM figure will show. 82 Key(?) Key of the track. This data comes from Spotify. I am actively working to ensure this is more accurate. D# Maj Loudness(?) Average loudness of the track in decibels (dB). Values typically are between -60 and 0 decibels. Tracks are rarely above -4 db and usually are around -4 to -9 db. Płyta „Wschód bliski. Pieśni z Przemyskiego” stanowi jeden z efektów końcowych projektu „Przemyskie 2014”. Zawiera ona wybrane utwory, pochodzące z żywej i ginącej tradycji przebadanego regionu. Wśród nich znalazły się zarówno wykonania zarejestrowane podczas wywiadów terenowych w domach śpiewaków, jak i wykonania nagrane przez przedstawicieli różnych grup odbiorców i realizatorów zadania. Niektóre z pieśni utrwalono w czasie specjalnie zorganizowanych sesji nagraniowych. Apokryficzna kolęda opowiadająca o ucieczce do Egiptu i cudownym siewie (2) znana jest w Przemyskiem w dwóch szeroko rozpowszechnionych i kilku lokalnych wersjach tekstowych i melodycznych. W wykonaniu Władysławy Rosół ze Studzianu udokumentowano jeden z licznych wariantów wersji związanej z ośrodkiem przeworskim, pokrewnej XVII-wiecznym przekazom źródłowym. Towarzyszy tam ona przede wszystkim chodzeniu po kolędzie jako jedna z pieśni podokiennych, pojawiająca się na wstępie obrzędu, bezpośrednio po otrzymaniu przyzwolenia na rozweselenie domu. Kolęda o incipicie Szewczyk ja sy, szewczyk (3) jest przykładem twórczej kontaminacji kilku tekstów pochodzących z XIX- i XX-wiecznych kantyczek. Na wykonanie Stanisławy Frań z Radawy złożyły się wybrane strofy utworów: I my też przychodzim, ubodzy ludzie, Przy onej dolinie (także w niektórych śpiewnikach te dwie kolędy łączone były w jedną) oraz Stała się pociecha pana Wojciecha. Reprezentuje ono wątek melodyczny, funkcjonujący na Pograniczu w folklorze bożonarodzeniowym i noworocznym z różnymi tekstami. Istotnym walorem tego wykonania jest też wymowa śpiewaczki, z dobrze zachowanymi, charakterystycznymi dla pogranicza polsko-ukraińskiego cechami fonetycznymi, m. in.: obecnością miękkiego l′, przedniojęzykowo-zębowego ł (tzw. „scenicznego”), poprzedzaniem samogłoski o w nagłosie wyrazu niezgłoskotwórczym u, ścieśnieniem samogłosek a i e w niektórych pozycjach, obniżeniem głoski y oraz występowaniem głoski ch/h w miejscu f/w. Kolędy noworoczne z Pogranicza, niezwykłe świadectwo współistnienia i przenikania się kultur, wykonane zostały przez grupy śpiewacze z Jarosławia i Przeworska oraz Zespół Muzyki Dawnej i Tradycyjnej „Vox Angeli” z Rzeszowa. Za źródło tekstów i melodii posłużył III tom serii Bartosza Gałązki Kolędy Podkarpacia, wydany przez Stowarzyszenie „Muzyka Dawna w Jarosławiu”. Bractwo Różanego Wianka z Jarosławia wykonuje pieśń, znaną także z kantyczek, Pójdziemy, bracia, w drogę z wieczora (4). Wariant melodii z Rudy Różanieckiej, twórczo zaktualizowany, skojarzono z tekstem pochodzącym z miejscowości Jacków Ogród. Warto zauważyć, że ten wątek melodyczny, utrzymany w skali pentachordalnej, towarzyszy w okolicach Narola także obrzędowym pieśniom weselnym przeznaczonym na wyjazd do ślubu. Ruska pieśń dla kawalera Piszoł Iwaśko łuczku kósyty (5), opiera się na motywie wywyższenia ukochanej, wyrażonym w obrazie chłopca, koszącego trawę o poranku i wzywanego na śniadanie; żaden z członków rodziny nie potrafi odciągnąć go od pracy, udaje się to dopiero dziewczynie. Grupa Rekonstrukcyjna „Kresy” z Przeworska wykonuje ten utwór w tonie miksolidyjskim, na melodię pochodzącą z podprzemyskiej miejscowości Witoszyńce. Dwie kolejne pozycje reprezentują liczną na Pograniczu grupę kolęd z motywem wywyższenia ukochanego. Zespół Vox Angeli wykonuje polską kolędę dla dziewczyny W pańskim ogródeczku (6), śpiewaną do dziś w okolicach Reczpola. Grupa Rekonstrukcyjna „Kresy” – ukraińską pieśń dziewczęcą Prała Maryni chusty na łedi (7). W wykonaniu rzeszowskich artystów podkreślona została taneczność melodii, śpiewaczki z Przeworska skoncentrowały się na wiernym odtworzeniu melodycznych i językowych szczegółów oryginalnego wykonania Zofii Gierczak z Gruszowej. Obydwa wątki muzyczne cieszą się popularnością nie tylko na podkarpackich obszarach Pogranicza, występują w wielu odmianach (by przywołać choćby wariant apokryfu o cudownym siewie z Zamojszczyzny, wykonywany przez Kapelę Brodów, czy słynne dunaje z Łukowej). W Leszczawce stoi karczma… – mówią słowa jednej z pieśni miłosnych z Pogranicza – i w tej właśnie karczmie przed półwieczem szczególnie chętnie tańcowano do utworu Nie ma jak to wam matulu, który na płycie znalazł się w wariancie Anny Kowalczyk (9). A kiedy skończył się miesopust, gospodarze schodzili się wieczorami na wspólne pogawędki i śpiew smętnych pieśni nabożnych. Szczególnie ulubionym przez lud nabożeństwem stały się w XVIII i XIX wieku Gorzkie Żale. Śpiewano je w świątyniach parafialnych, a gdy do kościoła było daleko – w domach, podczas zgromadzeń sąsiedzkich oraz rodzinnych. Także z tego powodu cechą charakterystyczną Przemyskiego stało się bogactwo melodyczne i różnorodność wariantów śpiewów składających się na omawiany cykl pasyjny. Bractwo Różanego Wianka śpiewa Pobudkę (11) w wariancie funkcjonującym w Tuczempach. Charakterystyczne zwroty melodyczne i kadencje, odróżniające ten zapis od śpiewnikowych normatywów, można wciąż jeszcze usłyszeć w wielu kościołach Pogranicza, między innymi w przemyskiej katedrze. Śpiewacy wybrali ten wariant spośród wielu nagranych w okolicach Jarosławia w trakcie prowadzonych przez nich poszukiwań najdawniejszej postaci lokalnej melodii. Kult Męki Pańskiej wyraża się na Pograniczu liczną reprezentacją pieśni pasyjnych. Wiele z nich ma swą genezę w repertuarze kalwaryjskim, związanym z najważniejszym ośrodkiem pątniczym w regionie, Kalwarią Pacławską, lub – szerzej – w repertuarze wędrownych śpiewaków. Niektóre z takich pieśni były bardzo długie. Na płycie umieszczono więc tylko ich fragmenty; począwszy od wciąż bardzo chętnie śpiewanej „opowieści o pożegnaniu się Jezusa z Maryją”, Gdy miły Jezus był w Betanii (12). W wykonaniu Janiny Mazur z Mirocina posiada ona zmieniony incipit tekstu, podobnie zresztą jak kolejne nagranie tej śpiewaczki, Jużem dość pracował dla ciebie, człowiecze (13). Wśród kilku funkcjonujących na badanym terenie wersji melodii tego utworu zwraca uwagę reprezentowana przez zapis z Mirocina, opierająca się na modelu stosowanym – nie tylko na tym terenie – w pieśniach pasyjnych właśnie, lecz również w przygodnych, żałobnych oraz poświęconych świętym. Obydwa utwory wykonywane były (a lokalnie nadal są) przede wszystkim w trakcie obchodów Triduum Sacrum oraz podczas nabożeństw pasyjnych. Wyłącznie na wielkopiątkowy wieczór pozostawia się natomiast barokową pieśń Płaczcie, anieli, płaczcie, duchy święte (15). Wykonanie Marii Chamik z Dobrej koło Sieniawy stanowi pod względem muzycznym interesujący wariant dawnego wątku, towarzyszącego od XVIII wieku tekstom o różnorodnej tematyce. Zwyczaj gregorianek, niegdyś rozpowszechniony w miasteczkach i miastach Pogranicza (Jarosław, Przeworsk, Żołynia), zwany tu żaczkami, na przestrzeni XX wieku uległ kontaminacji z innymi przejawami folkloru dziecięcego (szczodrowaniem bożonarodzeniowym, noworocznym i wielkanocnym). Lokalnie w okolicach Przeworska jeszcze w obecnych czasach w wigilię Kwietniej, czyli Palmowej Niedzieli, a nawet później, w Wielkim Tygodniu, wędrują po wsi „żaczki”, prosząc gospodarzy o drobne datki, nie gardząc też smakołykami. Towarzyszy temu melorecytowana oracja z prośbą o podarek. Na płycie prezentujemy fragment jednego z lokalnych jej wariantów, zapamiętany przez Janinę Mazur z Mirocina (14). Pozakościelne nabożeństwa majowe należą w regionie do najżywotniejszych zwyczajów ludowych. Obok popularnych kościelnych pieśni i modnych pielgrzymkowych piosenek, pod figurami rozbrzmiewają też utwory o dawniejszych metryczkach. Ze środowisk klasztornych wywodzi się kończący majówkę, trzykrotnie powtarzany hejnał Pozdrawiajmy, wychwalajmy Pannę Przenajświętszą, związany niegdyś z modlitwą Anioł Pański, w tradycji południowo-wschodnich rejonów kraju połączony z inwokacją O Mario, źródło miłości. Grupa „Kresy” odtwarza wariant hejnału śpiewany współcześnie m. in. w Studzianie (16). Z dawnymi zwyczajami żniwnymi związany jest archaiczny śpiew obrzędowy o incipicie Krążyli my, krążyli (17). Ewa Kłos, nauczycielka przedmiotów ekonomicznych w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych Nr 1 im. Jana Szczepanika w Krośnie, wykonuje tę pieśń na melodię nagraną podczas badań w Majdanie Sieniawskim. Melodia, utrzymana w wąskozakresowej skali (trichord w obrębie tercji małej), wolnometryczna, reprezentuje najstarszą warstwę repertuaru – należy do nielicznych zachowanych w żywej tradycji wątków wywodzących się sprzed XIII wieku. Prezentowany na płycie wariant rozpowszechnionej na Podkarpaciu pieśni o dziewczynie i pawiach, o incipicie Tam na górze, w zielonej murawie (18), utrzymany jest w charakterze staropolskiego chodzonego. Wykonanie Władysławy Rosół ze Studzianu wyróżnia się też cechami językowymi – archaiczną leksyką i składnią. Z kolei Genowefa Błażkowska z Huty Brzuskiej przedstawia lokalny wariant młodszego utworu, również należącego do grupy śpiewów zalotno-miłosnych, Dunaj, dunaj, w dunaju woda (19), szeroko znanego w południowo-wschodniej Polsce. Obydwa zachowały swą żywotność do obecnych czasów, lokalnie obecne są także w repertuarze kolędniczym w funkcji pieśni dla dziewcząt. Archaiczną warstwę repertuaru reprezentuje śpiew pochodzący z dawnych obrzędów weselnych polsko-ruskich wsi przemyskiego Pogranicza – Nieszczęśliwa głowiczejka na świecie (20), wykonywany przez drużki w trakcie rozplecin kosy panny młodej, odbywających się w jej domu. Na płycie umieszczono wariant z Woli Krzywieckiej, funkcjonujący tam w ramach obrzędu jeszcze w latach powojennych, w wykonaniu Marleny Rygiel, uczennicy pierwszej klasy krośnieńskiego liceum. W tym wariancie pierwotna postać wąskozakresowej, tetrachordalnej skali, uległa poszerzeniu przez dodanie subkwarty i subfinalis, nie tracąc jednak cech tonalności. Warto dodać, że inny, pokrewny wariant tej pieśni znalazł się w Przemyskiem Oskara Kolberga w ramach opisu wesela z Iskani z roku 1863. Nowszą warstwę śpiewów weselnych reprezentuje wiązanka przyśpiewek wykonana przez Eugenię Siuśtę z Chałupek (21). Intermedialny charakter i ludyczna, a nie obrzędowa funkcja umożliwia przyśpiewkom pojawianie się w różnorodnych kontekstach wykonawczych, co pozwala temu gatunkowi zachować niesłabnącą żywotność mimo – a może właśnie dzięki – degradacji i upadkowi samego weselnego obrzędu. Wśród publikowanych na płycie wyróżnia się melodia towarzysząca pieśniom do białego wieńca (zwyczaju poprzedzającego właściwe oczepiny w Przeworskiem i Jarosławskiem), określana przez śpiewaków jako „najdawniejsza” w tym repertuarze (blok tekstów rozpoczynający się od słów Jak cię będą czepić, spojrzyj do powały). Ogólnopolski zasięg mają: pieśń–skarga, w wariancie Władysławy Rosół posiadająca incipit W ogrodzie róża (24) oraz ballada o zbójniku Tam na łące, na zielonej (25). Ta druga stanowi na badanym obszarze import z południowych regionów Małopolski, gdzie już w I połowie XIX wieku cieszyła się wyjątkową popularnością. Jej wykonawczyni, Genowefa Błażkowska z Huty Brzuskiej, nauczyła się utworu w latach 50. XX wieku od pracownic PGR z Cisowej, pochodzących z okolic Limanowej. Ballada reprezentuje istotną część dzisiejszego repertuaru Pogranicza, wniesioną przez osiedlonych na tym terenie w II połowie XX wieku mieszkańców innych stron Polski. Płytę zamykają trzy nagrania, ilustrujące możliwości popularyzowania i włączenia w obieg nie tylko ludowej kultury, zebranego w czasie badań i opracowanego materiału. Barokową pieśń żałobną Żegnam cię, mój świecie wesoły nagrano w Rozborzu Okrągłym w wykonaniu Heleny Błajdy (26) (śpiewaczka pochodzi jednak ze Świebodnej i to repertuar rodzinnej miejscowości wskazuje jako źródło noszonego przez siebie wariantu melodii). W trakcie warsztatów, zorganizowanych podczas festiwalu „Pieśń Naszych Korzeni” w Jarosławiu, pieśni tej – a także innych pochodzących z żywej tradycji Pogranicza – uczyli się zarówno wykonawcy, jak i uczestnicy festiwalu, by zaśpiewać je w czasie „Nocy pieśni” w benedyktyńskim opactwie. I właśnie z „Nocy pieśni” pochodzą nagrania zamykające album. Po wspólnym wykonaniu wspomnianego utworu przez uczestników XXII edycji „Pieśni Naszych Korzeni” (27) zabrzmiała improwizacja organowa Marcela Pérèsa na jego temat (28): materiał muzyczny posłużył wybitnemu śpiewakowi, muzykologowi i organiście jako inspiracja oszczędnej w środkach, ale bogatej w emocje, spójnej z pierwowzorem wypowiedzi artystycznej. Płytę uzupełniają utwory skrzypcowe (1, 8, 10, 22, 23) nagrane w 1970 roku przez Antoniego Pilcha (któremu serdecznie dziękujemy) w miejscowości Słonne nad Sanem. Ich wykonawcą był Władysław Piróg, wybitny muzyk, o którym pamięć jest w okolicach Dubiecka wciąż żywa. Spis utworów: 1. Sztajerek „Oj ja ni mam pieniędzy” (Słonne) 2. Stała się dzisiaj wielka nowina (kolęda apokryficzna – Studzian) 3. Szewczyk ja sy, szewczyk (pastorałka – Radawa) 4. Pójdziemy, bracia, w drogę z wieczora (pieśń kolędnicza – Ruda Różaniecka/Jacków Ogród) 5. Piszoł Iwaśko rano kosyty (kolęda dla młodzieńca – Witoszyńce) 6. W pańskim ogródeczku rośnie lelija (kolęda dla panny – Reczpol) 7. Prała Maryni chusty na łedi (kolęda dla panny -Gruszowa) 8. Polka szybka, przez nogę (Słonne) 9. Nie ma jak tu wam, matulu (do tańca – Leszczawka) 10. Polka „szarpana” (Słonne) 11. Gorzkie żale, przybywajcie (z Gorzkich żalów – Tuczempy) 12. Gdy Jezus miły był w Betanii (pasyjna, kalwaryjska – Mirocin) 13. Jużem dość dla ciebie pracował, człowiecze (pasyjna – Mirocin) 14. Nastała nam dzisiaj ta Kwietnia Niedziela (śpiew żaczków – Mirocin) 15. Płaczcie, anieli, płaczcie, duchy święte (pasyjna – Dobra k/Sieniawy) 16. Pozdrawiajmy, wychwalajmy/O Mario, źródło miłości (majowe – Studzian) 17. Krążyli my, krążyli (żniwna – Majdan Sieniawski) 18. Tam na górze, w zielonej murawie (miłosna – Studzian) 19. Dunaj, dunaj, w dunaju woda (miłosna – Huta Brzuska) 20. Nieszczęśliwa głowiczejka na świeci (weselna – Wola Krzywiecka) 21. Zagraj mi, kapelo (wiązanka przyśpiewek weselnych – Chałupki) 22. Kozaczek (Słonne) 23. Sztajerek (Słonne) 24. W ogrodzie róża, a w sadeńku gaj (pieśń-skarga – Studzian) 25. Tam na łące, na zielonej (ballada – Huta Brzuska) 26. Żegnam cię, mój świecie wesoły (żałobna – Rozbórz Okrągły/Świebodna) 27. Żegnam cię, mój świecie wesoły (żałobna – Rozbórz Okrągły/Świebodna) 28. Marcel Peres. Improwizacja organowa na temat pieśni „Żegnam cię…”. Na temat kolędy krąży wiele opinii dotyczących jej sensu, powodów ofiar pieniężnych oraz celowości kontynuowania tej formy duszpasterstwa. Kolęda kolędzie nie równa. W zależności od regionu, a nawet od tego czy parafia ma charakter miejski, wiejski czy jest osiedlowym "molochem", kolęda może wyglądać zupełnie inaczej. Nie chodzi tylko o towarzyszącą jej atmosferę, ale przede wszystkim o sposób przyjmowania duchownego przez gospodarzy i nastawienie samego księdza, które decydują o owocach odwiedzin duszpasterskich oraz ich pozytywnej lub negatywnej ocenie. Na dwa etaty Parafian odwiedza zwykle sam proboszcz lub wikarzy. Towarzyszą im ministranci, a często również kościelny lub organista. Ksiądz chodzi od domu do domu, przemierza piętra bloków i kamienic, ministranci jako forpoczta dzwonią i śpiewają kolędy, kościelny pisze na drzwiach "C+M+B" i cyfry kolejnego Roku Pańskiego, którego początek zbiega się z okresem Bożego Narodzenia. W Białymstoku, Warszawie, Sosnowcu czy Bytomiu ministranci przed wizytą kapłana - w dniu kolędy lub jeden, dwa dni wcześniej - ustalają, kto chce przyjąć kolędę. Od wielu lat w parafiach przekraczających 10-15 tysięcy ludzi trzeba zaczynać już na początku Adwentu, a koniec odwiedzin przypada w lutym. W niektórych miejscach duchowni "eksperymentują", wprowadzając całoroczne odwiedziny - dzięki temu mogą poświęcić więcej czasu na rozwiązywanie problemów moralnych lub duszpasterskich parafian - albo, jak w Warszawie, stosują zasadę odwiedzania tych, którzy sobie tego życzą i zgłoszą się wcześniej na plebanii. Czas to jeden z głównych dylematów kolędy w Polsce. Wszystkie weekendy, a w styczniu codziennie, księżowskie popołudnia polegają na spotkaniach i odbywaniu rozmów z kilkunastoma, a nawet kilkudziesięcioma rodzinami. Dla kapłanów odwiedziny duszpasterskie to po prostu ciężka praca. - Gdy kończy się ten okres, oprócz niezwykle cennego zasobu doświadczeń i wiedzy o środowisku, w którym pracujemy, jesteśmy fizycznie i psychicznie wykończeni - mówi ksiądz Adam, wikary w górniczej miejscowości na Śląsku. W tym czasie kapłani, zwłaszcza w miastach, pracują jakby na dwa etaty - rano szkoła, potem kolęda, a w "międzyczasie": Eucharystia, pogrzeby, kancelaria i grupy parafialne. - Miałem dziesięć lat, był stan wojenny - wspomina Marcin, dziennikarz z Katowic. - Chodziłem po kolędzie jako ministrant z wikarym, który w odwiedzanych mieszkaniach modlił się długo, czytał fragment Pisma Świętego i tłumaczył, co on oznacza dla rodziny. Kolęda trwała jednak dłużej, niż zwykle. Skończyli przed północą. - A tu godzina milicyjna! Przed patrolem milicyjnym. uciekałem w ministranckiej komeżce. Następnego dnia moja mama zrobiła księdzu awanturę. Ale ja mam co wspominać - śmieje się. Co na pierwszym planie? Odwiedziny duszpasterskie mają charakter domowej liturgii. Rozpoczynają się od wspólnego śpiewania kolęd (w Adwencie innych pieśni). Obrzęd błogosławieństwa rodzin w okresie Bożego Narodzenia może mieć cztery "wersje". Każdy formularz przewiduje rozważanie Słowa Bożego i wspólną modlitwę. W czasie odwiedzin można poprosić księdza o poświęcene obrazu lub różańca. Specjalny obrzęd przewidziano w przypadku błogosławieństwa nowego domu i mieszkania. Poświęcanie domostw i błogosławienie rodzin ma w Kościele długą tradycję. Polecał je św. Atanazy już w III w. Pierwsze wzmianki o uroczystym błogosławieństwie domów przy okazji Uroczystości Objawienia i Wielkiej Soboty znajdujemy w Gelasianum, dokumencie z V/VI w. "Kolęda powstała w zamierzchłej przeszłości średniowiecza, gdzieś w wiekach naszej historii, kiedy kładziono podwaliny organizacji parafialnej w Kościele polskim" - pisał bp Piotr Kalwa w wydanej w 1933 r. we Lwowie pracy "Powstanie i rozwój polskiej kolędy". Kolęda wykształciła się jako zwyczaj odwiedzin opartych na ceremoniale liturgicznym. Z początku wizyty te wiązały się z obowiązkową daniną parafialną pobieraną przez proboszcza. Stopniowo - od XVII-wiecznej reformy Kościoła - na pierwszy plan wysuwał się aspekt pastoralny, czyli spotkanie kapłana i świeckiego na płaszczyźnie wiary oraz wynikająca z niego perspektywa przyszłych relacji i pracy duszpasterskiej. Na pytanie: Kolęda czy odwiedziny duszpasterskie? - odpowiedzieć trzeba dziś: Kolęda, bo teologicznie osadzona w tajemnicy Objawienia, w tajemnicy pasterzy i mędrców w Betlejem, ale tylko taka, która stanowi autentyczne spotkanie duszpasterskie. Po co księdzu kolęda? - Jeśli ksiądz ma w ciągu popołudnia odwiedzić 60 mieszkań, i spędzić w każdym średnio 5-7 minut, trudno mówić o wymiarze duszpasterskim tego spotkania. To po prostu urzędowa wizyta, "liczenie pogłowia", zbiórka pieniędzy, a nie żadne duszpasterstwo - twierdzą mieszkańcy osiedla w krakowskiej Nowej Hucie, którzy w tym roku mieli już kolędę. - Kolęda ma sens, nawet gdy jest krótka, pozwala zorientować się w problemach parafian i później lepiej reagować na ich oczekiwania i potrzeby w codziennej pracy duszpasterskiej. Skupianie się na charakterystycznych dla parafii problemach było łatwiejsze, gdy obszar odwiedzania rodzin pokrywał się z obszarem, który obejmowała katecheza. Dziś w miastach to z reguły różne społeczności - ocenia ks. Grzegorz Badura z Oświęcimia, pracujący w ponad 20-tysięcznej parafii. - Nie wystarczy poświęcić mieszkanie, trzeba usiąść i spokojnie pogadać - twierdzi bp Wiktor Skworc z Tarnowa. - Pośpiech wywołuje w parafianach niedosyt, poczucie zlekceważenia: no był ksiądz, ale w zasadzie tośmy się nie spotkali - mówi. Przełamać barierę obojętności Duszpasterze w pierwszym rzędzie zwracają uwagę na kontakt z wiernymi, który udaje im się nawiązać podczas wizyty. Odwiedziny w parafiach wielkomiejskich i na wsiach wyraźnie odbiegają od siebie. W blokach mieszkańcy są sobie niemal obcy, słabiej związani z parafią, zatem i kolęda jest bardziej anonimowa. - Dzięki kolędzie czuję wyraźną poprawę moich relacji przynajmniej z częścią parafian. Po odwiedzinach duszpasterskich widzę w kościele już nie tłum, ale konkretnych ludzi. Lecz o przełamaniu bariery obojętności decyduje przede wszystkim niebanalne prowadzenie rozmowy, a to duża trudność w tej sytuacji - mówi ks. Joachim Latawiec, który odwiedza w tym roku głównie osiedla robotnicze. Na wsi kolęda stanowi nierzadko cały społeczny rytuał: trwa od rana do wieczora, z posiłkami u poszczególnych rodzin, z przerwą, po jakieś pół godziny na rodzinę, z familijną atmosferą. - Trwa u nas tylko dwa tygodnie, ale nie można się spieszyć, jest doskonałym spoiwem ludzi wokół kościoła i duszpasterza - ks. Adam Luchowski ma dobre rozeznanie i czuje różnicę, bo dziś jest wiejskim wikarym, ale poprzednio pracował w miejskiej parafii w Rybniku. Niezwykłych przeżyć dostarcza kolęda w akademikach. Ks. Orzechowski, duszpasterz wrocławskich studentów, zwykł opowiadać, jak to w sławnym "Ołówku", akademiku politechniki, natrafił na pokój wytapetowany plakatami raczej nie pasującymi do odwiedzin duszpasterskich. - Patrzę w prawo: "mięso", w lewo: "mięso", to wznoszę oczy z rozpaczy, a tam... to samo! Tajemnice kartoteki Mało kto wie, co księża zapisują w zabieranych na odwiedziny kartotekach. Duszpasterze tłumaczą, że zebrane na kolędzie informacje pozwalają im rozeznać potrzeby ludzi. Odnotowują więc, czy rodzina żyje w związku sakramentalnym, w jakim wieku są dzieci, czy uczestniczą w ruchach kościelnych, czy odnoszą sukcesy w szkole lub poza nią, czy grają na instrumentach, gdzie pracują domownicy, ale także zgony, wyjazdy "za pracą". - Podczas budowy kościoła najwięcej chętnych do pomocy zgłaszało się w czasie kolędy. Potrafiłem dzięki temu dokładnie uzgodnić, kto i kiedy będzie potrzebny przy murowaniu, transporcie, porządkowaniu itp. - wspomina ks. Jan, proboszcz jednej z parafii na Ursynowie w Warszawie. Pecunia non olet Najwięcej emocji związanych jest z tzw. kopertówką, czyli ofiarą składaną kapłanowi podczas odwiedzin. Rosnące bezrobocie i nasze postępujące zubożenie powodują, że każda kwestia finansowa związana z Kościołem rozpala temperamenty znacznej części społeczeństwa. - Każdy datek to obciążenie dla rodzinnego budżetu, ale bajki o bajońskich sumach zarabianych na kolędzie to nieprawda - przyznaje ks. Józef, do niedawna wikary w Siemianowicach Śl. W zależności od regionu i zamożności dzielnicy, ludzie wkładają do koperty od 20 do 100 zł, do skarbonki ministrantów wpada od 1 do 10 zł. W Siemianowicach, gdzie w ostatnich latach zlikwidowano kopalnię i wszystkie zakłady przemysłowe, wiele osób wręczało podczas tegorocznej kolędy puste koperty. Robili tak ze wstydu, że nie stać ich na ofiarę. Wzrasta też liczba rodzin, które nie wpuszczają księdza, bo wydaje im się, że ofiara jest obowiązkowa. To również nieprawda. Księża bardzo często właśnie w czasie kolędy odnajdują osoby i rodziny szczególnie potrzebujące pomocy. - Znam księdza, który donosi na probostwo bardzo niewiele z tego, co mu ludzie dają. Koperty z pieniędzmi dane przez jednych, lądują na stołach w mieszkaniach, gdzie zauważa biedę - mówi Jerzy Przybylski z Lublina. Wracającymi z kolędy ministrantami i księżmi interesują się ostatnio także przestępcy, nie raz chłopców okradano, a nawet pobito kspłana, jak niedawno w Tychach. Ludzie natychmiast wyczuwają nastawienie duchownego do kolędy, czy chce być staranny i interesują go sprawy parafian, czy przychodzi, żeby odbębnić obowiązek. - Na kolędę nie wolno iść "po pieniądze". Jeśli ktoś ma taki cel, to jest po prostu łajdactwo - przyznaje ks. Grzegorz Badura. Wiele osób, mimo swoich braków, rozumie potrzeby Kościoła i chce wspierać go materialnie. - Po powrocie z kolędy rozpakowałem kopertę, którą wręczyła mi starsza pani - opowiada wikary w parafii wielkomiejskiej. - Suma, jaką zobaczyłem zdziwiła mnie. Natychmiast do niej zadzwoniłem. Sądziłem, że to pomyłka. Ofiarodawczyni wyjaśniła, że świadomie przekazała mi połowę renty po zmarłym mężu. Odczarowanie kasy Pieniądze przekazywane księżom podczas kolędy dzielone są w zależności od zwyczajów diecezji. Część kwoty kierowana jest na potrzeby diecezji, część pozostaje w parafii i jest przeznaczana na zakup potrzebnych sprzętów, remonty czy na cele charytatywne. Proboszcz zwykle wyznacza również część, która przypada każdemu kapłanowi. Z tego, co zbiorą ministranci, ich opiekun przeważnie funduje im letni wypoczynek lub paczki na święta. Zdarza się również, że księża - zwłaszcza zakonnicy - oddają wszystkie otrzymane pieniądze do kasy wspólnoty. W diecezji tarnowskiej zachęca się księży, aby datki przekazywali w części na wsparcie najbiedniejszych, a w archidiecezji poznańskiej, by ogłaszali, na jaki cel zostaną przeznaczone. Gliwicki biskup Jan Wieczorek cztery lata temu w specjalnym liście prosił osoby składające ofiary kolędowe, żeby uczynili to "w swoim kościele parafialnym, w czasie i w sposób podany przez proboszcza w ogłoszeniach duszpasterskich". Księża, wśród których przeprowadzaliśmy ankietę otrzymują na własne potrzeby - w zależności od zamożności parafii lub częstotliwości odwiedzin - od 4000 do 7000 zł. Jest to jednorazowa roczna premia, ale trzeba pamiętać, że kolęda jest z ich strony dużym wysiłkiem. Trudno zaglądać komukolwiek do portfela, ale wiadomo, że pieniądze te przeznaczają głównie na wakacje z młodzieżą, remonty lub zakup samochodu, który jest ich narzędziem pracy itp. opr. mg/mg

tam przy górze przy dolinie kolęda